Zwiększanie dostępu do alkoholu nie spowodowało wzrostu negatywnych zjawisk takich jak śmiertelność czy przemoc uliczna, a co więcej, od kilku lat obserwowany jest spadek spożycia alkoholu w przeliczeniu na osobę – to tylko niektóre wnioski z najnowszego raportu, podsumowującego skutki stopniowego łagodzenia polityki alkoholowej w Szwecji, który został zaprezentowany w Parlamencie Europejskim. Autorzy analizy podkreślają też potrzebę zweryfikowania dotychczasowego modelu dostępu do alkoholu w Szwecji i dalszej liberalizacji prawa antyalkoholowego. Raport przygotowała organizacja Timbro – szwedzki think tank, propagujący idee wolnorynkowe.

Państwowe sklepy Systembolaget to w Szwecji główne źródło dostępu do trunków o zawartości alkoholu powyżej 3,5%. Główne, jednak nie jedyne. Jak pokazują dane opublikowane przez Szwedzki Instytut Handlu Detalicznego, aż 47% napojów spirytusowych konsumowanych w Szwecji pochodzi z nierejestrowanego obrotu. Większość tego alkoholu trafia do Szwecji z zagranicy, przywożona przez  indywidualnych podróżnych, a pozostała część to przemyt oraz produkcja własna. Tego typu dane są wykorzystywane w dyskusji nad zasadnością szwedzkiej polityki alkoholowej.

Kolejnym argumentem przeciwników aktualnie obowiązującego systemu w Szwecji jest raport dotyczący efektów liberalizacji przepisów antyalkoholowych, do jakiej doszło w ciągu ostatnich 20 lat.

- Szwedzka polityka alkoholowa kojarzy się Polakom głównie z państwowymi sklepami monopolowymi,  utrudnionym dostępem do alkoholu i jego wysokimi cenami. Z naszego punktu widzenia jest to więc system bardzo restrykcyjny. Mało osób jednak wie, że dwie dekady temu szwedzkie prawo alkoholowe było ostrzejsze niż dziś. Jeszcze na początku lat 90-tych sklepów monopolowych było mniej, alkohol sprzedawali tylko ekspedienci, bo nie było samoobsługi, a klient musiał dokładnie wiedzieć, czego chce. Nie dało się wybrać czegoś z ekspozycji tuż przed zakupem, ponieważ jej nie było. Alkohol był więc podawany dosłownie spod lady. Dlaczego? Chodziło o to, by eliminować ryzyko zakupów pod wpływem impulsu. Jeśli też 20 lat temu ktoś zauważył przed weekendem w szwedzkim mieście sznur ludzi, to było w zasadzie pewne, że to klienci monopolowego. Tylko do tych sklepów czekało się w kolejkach – opowiada Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.

Dziś nie zobaczy się w Szwecji obrazków nasuwających skojarzenia z PRL. To efekt liberalizacji przepisów, która przez ostatnie 20 lat stopniowo postępowała w tym kraju. W ramach zmian wzrosła liczba państwowych sklepów z alkoholem, a także liczba marek alkoholi w ich asortymencie, a do sprzedaży weszły wcześniej nieobecne napoje Ready-To-Drink, wino w kartonach, mocne piwo i cydr. Wydłużono też czas otwarcia sklepów monopolowych, m.in. o soboty (od 2001 r.) i wieczory. W największych miastach Szwecji wydłużono też godziny otwarcia lokali rozrywkowych – do 3 nad ranem. Znacząco wzrosły również ilości alkoholu, który można legalnie przywieźć z zagranicy (10 l napojów spirytusowych, a przed 2004 r. był to tylko 1 l).

Jednocześnie badacze Timbro, szwedzkiego think-tanku, porównali dane dotyczące negatywnych zjawisk jak np. wskaźniki przemocy czy śmiertelności z tego samego 20-letniego okresu, które według oficjalnych opinii powinny być skorelowane ze stopniem dostępności alkoholu. Z ich raportu wynika, że wiele obaw zwolenników ostrej polityki antyalkoholowej nie ma podstaw, bo liberalizacja i zwiększenie dostępu do alkoholu nie spowodowały wzrostu skali tych problemów. Oto niektóre wnioski z raportu:

  • Okazało się m.in., że przeciętna konsumpcja alkoholu w Szwecji, choć wcześniej dynamicznie rosła, mimo 20 lat restrykcyjnej polityki, to od  2005 r. zaczęła nieznacznie spadać i w 2009 r. wyniosła 9,3 l 100% alkoholu na osobę. Należy równocześnie podkreślić, że tuż przed początkiem trendu spadkowego zmieniły się przepisy - w 2004 r. zezwolono Szwedom na przywożenie o wiele większych ilości alkoholu z zagranicy, skąd pochodziła do tej pory znaczna ilość nierejstrowanego alkoholu. Jak widać złagodzenie przepisów nie spowodowało wzrostu przeciętnego spożycia trunków.
  • Statystyki potwierdzają, że od 1987 r. liczba zgonów, których przyczyną był alkohol, jest stabilna, a nawet pod koniec pierwszego dziesięciolecia XXI w. daje się zauważyć niewielki spadek odsetka śmiertelności wśród mężczyzn.
  • Od początku lat 90-tych ubiegłego wieku nie zwiększył się odsetek ofiar przemocy w miejscu publicznym, a wręcz przeciwnie. Tymczasem w tym samym okresie wydłużono w największych szwedzkich miastach godziny otwarcia nocnych kubów i pubów, a w całej Szwecji - sklepów monopolowych.
  • Jednocześnie liczba aktów przemocy ze skutkiem śmiertelnym – zwłaszcza przemocy po alkoholu – notowała w Szwecji spadek zarówno w latach 90-tych, jak i w pierwszej dekadzie XXI w.

- Analiza przygotowana przez szwedzką organizację to kolejny argument na poparcie stwierdzenia, że nie ma korelacji pomiędzy skalą społecznych problemów i tym, czy przeciętny obywatel może łatwo kupić alkohol. Zauważają to przeciwnicy aktualnej polityki alkoholowej w Szwecji, którzy kwestionują jej zasady i postulują dalsze łagodzenie prawa. Jednak choć raport pokazał, że nie doszło do eksplozji negatywnych zjawisk, jak wieszczyli przeciwnicy liberalizacji, Szwecja mimo relatywnie niskiej konsumpcji alkoholu na osobę, nadal ma swoje problemy. Jednym z nich jest spożycie alkoholu przez nieletnich czy liczba osób nadużywających alkoholu. Okazuje się więc, że szwedzka polityka alkoholowa doprowadziła do mieszanych efektów, także takich, które nie były zgodne z oczekiwaniami jej autorów. Liberalizacja prawa w Szwecji zapewne będzie nadal postępować, choć Systembolaget to potężna instytucja, która nadal będzie miała wielki wpływ na politykę alkoholową, także na poziomie UE. Obecnie w Komisji Europejskiej toczy się debata nad skutecznymi instrumentami rozwiązywania problemów alkoholowych. Jej wynik będzie ważny także dla Polski. W drugiej połowie roku poznamy projekt wytycznych do europejskiej polityki alkoholowej do 2020 r. – dodaje Wiwała.